Program

Przyjrzenie się ewolucji humanistycznych metod i obszarów naukowej penetracji wskazuje – paradoksalnie niejako – że zmierzają one, w różnym stopniu oczywiście i z różnymi efektami poznawczymi, w kierunku hermeneutyki sensów symbolicznych.

To przybliżanie się wielu nurtów humanistyki do symbolu, jako przedmiotu badań i jako kategorii poznawczej, uwidacznia zjawisko jej powrotu do wymiaru symbolicznego z jednej strony, z drugiej zaś odnotowuje konieczność oparcia się kultury na poczuciu porządku transcendentnego, spojenia myślenia i działania, a także widzialnego i niewidzialnego, wyrażalnego i niewyrażalnego, języka i rzeczywistości, rzeczywistości uchwytnej zmysłowo i rzeczywistości transcendentnej. To spojenie, dążące do uchwycenia Jedni Bytu, wyraża konieczność zarysowania projektu kultury z symbolami, który uwzględnia współczesną peregrynację humanistów po „tropach” Niewypowiadalnego; peregrynację, która demonstruje niemożliwy dotąd mariaż wiedzy i wiary oraz próbę budowania nowej komunikacji, opartej na więzi międzyludzkiej. Coraz wyraźniej bowiem widać, że w humanistyce usiłuje się przekroczyć próg wąsko pojmowanego racjonalizmu i racjonalności zachowań, wskazując na obszar niewidzialnego, niewyrażalnego, transcendentnego, jako uzupełniający i konieczny zarazem dla poszukiwania pełni wiedzy i egzystencji. Tym samym rozum otrzymuje atrybuty ograniczoności, niewystarczalności, fragmentaryczności, a zarazem okazuje się miejscem otwarcia na Pełnię, Nieskończoność, Tajemnicę. Poszerzona racjonalność (metaracjonalność) i poszukiwania transcendencji zdają się być terapią na odnotowywany stan kryzysu humanistyki i kultury. W ten sposób współczesny rozwój humanistyki i kultury pokazuje niemożność rozstania się z metafizyką i uniwersaliami, paradoksalnie właśnie, po „zerwaniu symbolicznym” i „zwinięciu logocentrycznej metafizyki Zachodu”, w szczególności w tzw. postmodernie.

Koncepcja filozoficzna Edyty Stein – jako metaracjonalna – jest antykryzysowa i dostarcza budulca do wzniesienia utraconej przez homo postmodernus godności człowieczeństwa, prawdy, wiedzy i wiary. Przełamuje bowiem wszelkie dualizmy, stwarzające aporie filozoficzne i egzystencjalne (podmiotowo-przedmiotowy, epistemologiczno-ontologiczny, natury i kultury, rozumu i wiary), zatrzymując się u progu Tajemnicy, przy którym wszystko, co rozumowo podzielone, spotyka się w swej Pełni i Jedni. „Ożywiając” relacje symboliczne w procesie poznania i więziach międzyludzkich, dociekania filozoficzne Edyty Stein wskazują na potrzebę i konieczność transcendentnych wzmocnień kultury. W czasach „paradygmatu wyczerpania” powrót humanistyki do hermeneutyki sensów symbolicznych wydaje się jedynym dla niej ratunkiem.

Usytuowanie refleksji Edyty Stein między fenomenologią a nową hermeneutyką otwiera też możliwości określenia intimior intimi, elementu wcześniejszego od myśli, a będącego czymś głębszym od niej, który zgodnie ze starym zwyczajem językowym nazywał się duchem. Budowanie filozofii rozwoju duchowego w oparciu o naturalne i nadnaturalne światło rozumu okazuje się najcenniejszym wkładem koncepcji Stein we współczesną kulturę, pogrążoną w kryzysie humanistycznej wiedzy i wartości. Opracowana przez nią metoda „wczucia”, wyrosła w polemice z Diltheyowską i Schelerowską kategorią rozumienia, pozwala efektywnie poznawać Innego (drugiego człowieka i Boga), a także budować siebie na trwałych podstawach aksjologicznych. Propozycja zagłębiania się w „twierdzy duchowej”, wspartego fenomenologicznym, istotowym poznaniem i „ćwiczeniami duchowymi”, stanowić może bardzo współczesną metodę terapeutyczną; metodę, która ma starożytną proweniencję i metafizyczne zwieńczenie, tak potrzebne współczesnemu człowiekowi. O to metafizyczne zwieńczenie walczył w swym „dramacie prawdy” – współczesny Edycie Stein – „inżynieryjnie” i analitycznie myślący Ludwig Wittgenstein. W swych Dociekaniach filozoficznych nie doszedł dalej niż do Boga. Jego otwarcie na transcendencję połączone było z krytycyzmem i metafizyką, a połączenie to pozwalało dostrzec mu sens życia. Był „mistykiem wśród empirystów” [M. Heller, J. Życiński, Drogi myślących , Kraków 1983, s. 76- 77].

Ten rys racjonalności i mistyczności dostrzegamy u Edyty Stein. Dostrzegamy go też w wielu najbardziej współczesnych propozycjach, orędujących za chronieniem wartościotwórczej ramy kultury: wyczuwalności opozycji dobra i zła. „Nasza kultura przestałaby być sobą, gdyby wyzbyła się metafizycznej wiary”, skazałaby się „na zanik samych pojęć dobra i zła” – jednogłośnie stwierdzają dziś Barbara Skarga i Leszek Kołakowski [B. Skarga, Sceptycyzm metafizyką podszyty, „Apokryf” nr 18, październik 2002]. Jeśli za definicję podmiotowości, wedle Kołakowskiego, uznamy umiejętność rozróżniania dobra i zła, to Edyta Stein, poprzez analizę struktury osoby ludzkiej i metodę wczucia, daje recepty na nabycie tej umiejętności. Odkrywane w trudzie i poprzez odniesienie do Absolutu „wnętrze osoby” jest odporne na egzystencjalne „pęknięcia”. Nie jest pustym werbalizmem, bezpłodnym gadaniem, natrętnym doktrynerstwem czy nawracaniem. Jest kształtowaniem więzi międzyludzkich w oparciu o „promieniowanie”; „im bardziej skupiony żyje ktoś we wnętrzu swej duszy – powie Edyta Stein – tym silniej promieniuje i innych w swą orbitę wciąga” (E. Stein, Byt skończony i byt wieczny, Poznań 1995, s. 442). „Promieniująca osobowość” to rezultat drogi ku doskonałości.

Przypomnieć warto, że formacja badawcza Edyty Stein – znakomitej uczennicy Husserla – kształtowała się również w głębokim kryzysie nauk europejskich i pod przemożną chęcią jego przełamania. Stąd na jej gruncie daje się powiedzieć nie tylko coś ważnego o duchu Jej, ale i naszej epoki, który objawia się w rozmaitych formach, ale zachowuje swą tożsamość w dążności dotarcia do Niewyrażalnego. Podstawę ku temu daje niestrudzona dążność do prawdy, motywowana powinnością każdego człowieka nauki, dążność wyznaczana na drodze czysto racjonalnych, fenomenologicznych dociekań, jak i – później – rozszerzona o perspektywę poszukiwań metaracjonalnych. Dewizą naukową, a nie czysto światopoglądową, jest Jej stwierdzenie: „Bóg jest Prawdą. Kto szuka prawdy, szuka Boga, choćby o tym nie wiedział [E. Stein, Z własnej głębi, t. 1, Listy, Kraków 1979, s. 311]. Stąd też Jej wyjście poza czystą refleksję w kierunku złączenia filozoficznych rozważań z działaniem, z życiem samym. To złączenie daje nam najmocniejszą postać filozofii rozwoju duchowego, filozofii świadectwa, która nie jest mówieniem o duchowości, o budowaniu wnętrza człowieka, lecz działaniem wedle „fenomenologii ducha”, która docelowo staje się „poznaniem miłością”. To bardzo aktualne filozoficznie przesłanie ma swoje rozwinięcie w teorii komunikacji Karla Jaspersa – wielkiego myśliciela i autorytetu moralnego. „Szukać prawdy – powie Jaspers – to zawsze być gotowym do komunikacji i oczekiwać także komunikacji od innych. Z tym, kto pragnie rzeczywiście prawdy, a więc komunikacji, można mówić po prostu i swobodnie o wszystkim i on sam może to samo, przy czym ani nie uraża, ani nie oszczędza tego, kto rzeczywiście pragnie słuchać. Walka o prawdę w wolności jest walką wypełnioną miłością” [K. Jaspers, Wolność i komunikacja, w: Filozofia i egzystencja, red. L. Kołakowski, K. Pomian, Warszawa 1965, s. 188].

Ujawniony ostatnio list Edyty Stein do papieża Piusa XI w obronie Żydów oraz jej życiowa droga, aż do śmierci w komorze gazowej w Oświęcimu, są najmocniejszymi dowodami „bycia w prawdzie i miłości”.

„Filozof zamykający się w swej myśli nie dociera nigdy do prawdy bytu” – powiedział Emmanuel Mounier [Wprowadzenie do egzystencjalizmów, Kraków 1964, s. 37]. Edyta Stein, realizując to przesłanie, wpisuje się także w ówczesną filozofię chrześcijańską, żywo uczestnicząc w jej sporach i dyskutując np. z Maritainem czy Ingardenem, ale i w obecne polemiki w zakresie jej statusu. Swą myślą przezwycięża akademicki dyskurs o końcu filozofii w zetknięciu z wiarą (albo filozofia, albo wiara) prowadzony w latach trzydziestych ubiegłego stulecia, ale i – jak sądzę – współcześnie obecny, który – z jednej strony – utrzymuje, że nie ma filozofii chrześcijańskiej, tak jak nie ma „chrześcijańskiego kolarstwa” [M. Heller, Czy istnieje filozofia chrześcijańska?, „Tygodnik Powszechny” 2001, nr 51 – 52], z drugiej zaś – kształtuje filozofię daru, filozofię niemożliwego, jako tę, która jest w stanie przezwyciężyć kryzys starej opozycji rozumu i wiary (J-L. Marion, P. Ricoeur, U. Eco, C. Martini). W ten sposób Stein, kształtująca filozofię rozwoju duchowego, promieniuje sobą jako myśliciel i osoba oraz widzi „nowość chrześcijaństwa” w przezwyciężaniu kryzysu filozofii i kryzysu człowieczeństwa. Jest przecież jako osoba i myśliciel pielgrzymem od judaizmu przez ateizm do chrześcijaństwa oraz od fenomenologii do nowej hermeneutyki.

John Polkinghorne, w swym inauguracyjnym przemówieniu, otwierającym działalność Akademii Nauki i Religii (International Society for Sciences and Religion), powiedział, iż „pomimo wewnętrznych różnic zarówno naukę, jak i religię łączy przekonanie – podważane dziś przez postmodernistyczną krytykę – że istnieje prawda, do której przynajmniej pod pewnym względem, można się przybliżyć poprzez badanie naukowe lub racjonalnie umotywowaną wiarę religijną. I właśnie dlatego dialog pomiędzy nauką a religią jest nie tylko możliwy, lecz również konieczny. Dialog taki ma głęboki wymiar ekumeniczny” [M. Heller, Akademia Nauki i Religii, „Tygodnik Powszechny” 2002, nr 46).

Słowa lorda Polkinghorne’a – jak sądzę – nadają sens również inauguracji Centrum Badań im. Edyty Stein i wzmacniają pozycję jego Patronki – nie tylko jako patronki Europy, ale i jako patronki Prawdy. Patronki prawdy w szerszym obszarze racjonalności, w który wpisują się dociekania Wittgensteina, Jaspersa, Mouniera, Kołakowskiego czy Skargi.

Centrum Badań im. Edyty Stein w swych ogólnych założeniach koordynować ma refleksję i przedsięwzięcia pracowników naukowo-dydaktycznych z różnych Wydziałów naszego Uniwersytetu, jak i uniwersytetów z całej Polski oraz różnych instytucji o zasięgu krajowym i światowym, które prowadzone są w kierunku wypracowania wzorców doskonałości kultury Europy. Wzorce te, nawiązujące do tradycji europejskich, głównie kultury chrześcijańskiej rozumianej ekumenicznie, miałyby integrować wysiłki badaczy w celu ożywienia ducha jedności Europy. Dla przedsięwzięcia tego patronat Edyty Stein wydaje się najbardziej odpowiedni. Został on uznany przez ambasady wielu państw, jak i przez papieża Jana Pawła II – dzięki łączeniu w życiu i dziele Edyty Stein rozmaitych, skonfliktowanych wątków i przezwyciężenie ich przez odwołanie się do uniwersalistycznych wartości kulturowych i religijnych, przede wszystkim wartości człowieczeństwa. Przezwyciężanie to, dokonujące się poprzez odwołanie do koncepcji „poznania podług nadziei i miłości”, które otwiera filozoficzna perspektywa fenomenologiczna, charakteryzująca działalność naukową i edukacyjną Edyty Stein, stanowiłoby zaplecze filozoficzno-edukacyjne dla dialogu europejskiego i pokojowego uczestnictwa w kulturze.