Wiersze o Edycie Stein

Anna Kamieńska

Doktor Edyta Stein

 

Doktor Edyta Stein z Wrocławia

wyfrunęła oświęcimskim kominem

dziewiątego sierpnia

roku pańskiego tysiąc dziewięćset

czterdziestego drugiego

Szła w niebo ogromna i prosta

jak słup dymu z ofiary Abla

 

Była cicha

najlepsza uczennica Husserla

która zrozumiała jeszcze przed mistrzem

że należy zaprzestać filozofowania

gdy zbliża się Bóg

Szła w milczeniu

mądra siostra Teresa Benedykta od Krzyża

kiedy dwaj brunatni archaniołowie

zakołatali do wrót klasztoru wołając

Doktor Edith Stein

Gdy krótki szloch wyrwał się z jej piersi

gdy zdzierano z niej czarny welon

zaślubionej Baranka

Wielka Siostro

tak wiele mam do ciebie zapytań

zwłaszcza gdy łaska sensu

opuszcza stronice dni

a nawet mądrych książek

Czemu uparcie odpowiadasz mi

prostym pismem dymu

a ja ciągle boję się zrozumieć*

 

Anna Kamieńska, Dwie ciemności. Wybór poezji. Wydawnictwo W drodze, Poznań 1984, s. 82.

 

 

 

Roman Branstaetter

Tren na śmierć Siostry Teresy Benedykty od Krzyża (Edith Stein)

 

Płoniesz,

Zakonnico,

Chrześcijańska Żydówko,

Siostro moja.

W ognistym piecu

Dopalają się

Resztki twojego ciała

I kości

I włosów.

Zamieniasz się

w puste miejsce,

Czekające?

Na psalmiczny płacz matki,

Krążący

Nad synagogą?

Na myśl mistrza Husserla,

Piękną

Jak ogród wiszący?

Na dzwony kolońskie,

Dzwony karmelitańskie,

Dzwoniące nad brzegami Renu?

Krzyczą pokutne psalmy

I krzyczą bezradne ogrody,

I krzyczą kraty karmelitańskie,

I krwawią dzwoniące dzwony.

Krwawią coraz ciszej,

Ciszej,

Dzwony Renu

Nad pustym miejscem,

Czekającym

A gdy na dnie paleniska

Pozostało już tylko Twoje imię

Chrystus wyszedłszy z ognistego pieca,

Owinął się twoimi ciepłymi popiołami

Jak modlitewną chustą,

Wyła wilcza wichura.

A On

Smagany deszczem,

Zziębnięty

Coraz szczelniej

Owijał się twoimi popiołami,

Coraz szczelniej…

Szedł powoli,

Zmęczony.

Dlaczego tak ciężkie

Są twoje popioły

Zakonnico,

Chrześcijańska Żydówko

Siostro moja?*

 

R. Brandstaetter, Jeśli gdzieś są ogrody. Wybór R. Bąk, Poznań 1991, s. 14.